W świecie dziecięcych uczuć i emocji
Niepokojący jest fakt, że nie tylko przestaliśmy mówić o swoich uczuciach, ale w ogóle przestaliśmy je zauważać, rozpoznawać i rozumieć.
„Myślę” czy „czuję”, oto jest pytanie.
W dzisiejszych czasach to myślenie jest o wiele bardziej cenioną wartością niż odczuwanie. Bywają ludzie, którzy są świadomi swoich uczuć, zrównoważeni, jednak są i tacy, którzy w niczym nie przypominają żywej istoty – działają mechanicznie, z automatu. Nie ma czasu na refleksję, nie ma przyzwolenia na kontakt z własnymi potrzebami i emocjami. Dzieje się tak dlatego, że w rodzinach przekazywane są dominujące współcześnie wartości i wzorce. Najważniejszy przekaz, najbardziej brzemienny w skutki ma miejsce w relacji rodzic-dziecko. Rodziny bywają różne, więc każdy z nas wynosi z domów co innego, w zależności od tego jak się wychowywaliśmy.
Świat emocji dziecka charakteryzuje się spontanicznością, ekspresją, spotęgowaną siłą wyrażania. W tym świecie (przynajmniej na początku) nie ma analizy i refleksji nad tym, co wypada, a co nie. Radość to radość, złość to złość. Przychodzące na świat dziecko rodzi się z potencjalną zdolnością przeżywania wszystkich uczuć, to takie nasze „naturalne wyposażenie”. Początkowo doświadcza otaczający go świat poprzez zmysły, stopniowo zmieniają się one w uczucia, których nie analizuje, nie ocenia, nie dokonuje świadomych wyborów, a wyłącznie czuje. Nie boi się doświadczać i wyrażać wszystkich swoich uczuć.
Dziecko się uczy...
Starsze dziecko, które zaczyna mówić i samodzielnie myśleć, uczy się naśladując bliskie i ważne dla siebie osoby. Co ważne, stara się te osoby zadowolić, więc robi to, co sprawi, że zyska w ich oczach pochwałę, a unika tego, co nie zostanie przez te osoby zaakceptowane. Już na tym etapie rozwoju, dziecko otrzymuje informację od najbliższych, że to co czuje, nie jest w porządku. Tymi nieakceptowanymi uczuciami są: smutek, lęk i złość.
Takie schematy kształtowania uczuć zobaczyć można w każdej, nawet w tej bardzo kochającej się rodzinie. Niestety w niektórych rodzinach, kiedy dziecko uczestnicy w czymś, czego nie jest w stanie ogarnąć swoimi zdolnościami poznawczymi i oswoić emocjami, np. kiedy jest chociażby świadkiem przemocy psychicznej, fizycznej czy seksualnej – nie jest w stanie zintegrować tego typu traumatycznych doświadczeń i odcina się od emocji. Ból, przerażenie i rozpacz, zostają zepchnięte do nieświadomości, aby nie nastąpił kompletny rozpad osobowości dziecka. Ten mechanizm obronny umożliwia dziecku funkcjonowanie, jednak w pewnym czasie odezwą się demony z przeszłości i zaczną działać destrukcyjnie na życie osoby doświadczającej niegdyś przemocy.
Od małego uczymy się, że istnieją uczucia „dobre” i „złe”. Te pierwsze są przyjemne w doświadczaniu i akceptowane przez otoczenie, te drugie – wręcz przeciwnie. Traktując pewne emocje jako złe, staramy się ich jak najszybciej pozbyć, gdyż odczuwamy związany z nimi dyskomfort. W końcu po co czuć się smutnym, złym, zrozpaczonym? Lepiej nam wrócić do strefy komfortu. Stale dążymy do odczuwania przyjemności.
Po co są te uczucia?
Uczucia: informują, ostrzegają albo domagają się od nas (dla naszego własnego dobra) reakcji, czasem natychmiastowej. Ich ignorowanie dla nikogo nie jest korzystne. Emocje należy traktować tak, jakby były informacjami o tym, że nasze ważne potrzeby są lub nie są zaspokojone. Pojawiają się pod wpływem tego, czego doświadczamy w relacji z otoczeniem. Nie mamy wpływu na to czy się pojawią, mamy jednak możliwość decydowania jak zareagujemy gdy pojawi się dana emocja. W wyniku naszego wychowania w rodzinie, niektóre uczucia ignorujemy, gdyż są „złe”, nieprzyjemne i nieakceptowalne.
Emocje trudne i łatwe
Nie ma dobrych czy złych emocji, one po prostu są trudne i łatwe w przeżywaniu. Warto zapamiętać, że złość, strach, smutek czy rozpacz pojawiają się nie bez powodu. Chcą przekazać nam coś ważnego, skłaniają do jakiejś reakcji służącej życiu i rozwojowi. Ignorowanie tych można by powiedzieć ostrzeżeń i komunikatów przynosi nam stratę. Dzieci natomiast w różny sposób demonstrują swoje uczucia, im silniej, tym bardziej potrzebują pomocy rodzica.
Uwaga: jeśli nie możemy, nie potrafimy w danej chwili przyjąć trudnych emocji własnego dziecka, musimy dojść do ładu ze swoimi emocjami, pamiętajmy jednak, aby:
Dając sobie prawo do przeżywania emocji, pokazujesz dziecku własną akceptację dla uczuć oraz swoją odpowiedzialność za to, co z nimi zrobisz. Pomocny będzie komunikat: „Kochanie teraz jestem zła/zły! Widzę, że to co przeżywasz jest dla ciebie trudne. Teraz potrzebuję chwili dla siebie. Jak tylko się uspokoję wrócę do Ciebie i porozmawiamy o tym, co ty teraz przeżywasz”. Najważniejsze jest to, aby z akceptacją podejść do trudnych emocji dla waszego dziecka.
Psycholog -Paulina Bikowska